Millie to córka znanego polityka. Wydawać by się mogło, że dzięki temu dziewczyna ma dużo przyjaciół, ale wcale tak nie jest. Wręcz przeciwnie - Millie trzyma się na uboczu, ubiera się w swoim stylu i pasjonuje się astronomią. Ma swoje własne poglądy na każdy temat i stara się, aby medialna popularność jej nie zmieniła.
Pewnego dnia Millie spostrzega dziwne zmiany w swoim wyglądzie. Wkrótce potem poznaje Ariesa i wszystko się zmienia.
(...)
Okazuje się bowiem, że pochodzi on z innego świata, do którego podobno też należy Millie.
Milena Wiktoria Jaworska to młoda polska autorka, która prowadzi również recenzenckiego bloga i nagrywa filmiki na Youtube. "Miles" to jej debiut pisarski. Byłam ciekawa, jak w moich oczach wypadnie książka tej szesnastoletniej pisarki i czy w ogóle mi się spodoba, więc postanowiłam po tę lekturę sięgnąć.
Zdecydowanie nie spodobał mi się styl, jakim została napisana ta opowieść. Już na początku zauważyłam, że niektóre zdania są za bardzo przedłużone, co momentami mi przeszkadzało i irytowało. Autorka czasami również opisywała zupełnie moim zdaniem niepotrzebne rzeczy, zamiast skupić się na głównej, ważnej akcji. Sama zresztą fabuła rozgrywa się zaskakująco szybko, stanowczo za szybko.
Co mogę powiedzieć o bohaterach? Millie jest do zniesienia, ale pewnych jej zachowań dalej nie mogę zrozumieć. Gdybym ja zauważyła na sobie takie zmiany, jakie zobaczyła ona, z pewnością przez dłuższy czas nie mogłabym wyjść z szoku i nieustannie zastanawiałabym się, jak do tego doszło, bo to niemożliwe do pojęcia na zwykły ludzki rozum. Tymczasem nasza główna bohaterka dziwi się tylko przez chwilę, a potem wraca do (prawie) normalnego trybu życia. I nie poświęca większej uwagi na rozmyślania nad powodem zajścia tych metamorfoz.
Co do reszty postaci, zostały one wykreowane poprawnie. Chociaż zdziwiła mnie także postawa rodziców Millie, ale nie będę się nad tym więcej rozwodzić. Pojawia się jeszcze oczywiście ON, czyli pan idealny nie z tego świata, który nosi imię Aries. Nie trzeba długo się zastanawiać, by odkryć, że między nim a Millie pojawia się uczucie.
A teraz skupię się na wątku miłosnym. To jeden z głównych motywów tej powieści i chyba najbardziej nierealistyczny. Tak prędko, jak w życiu bohaterki pojawia się Aries, tak szybko wie ona, że chce być z nim do końca swoich dni. Nie mówię, że nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia - definitywnie wierzę, ale ludzie, są przecież jakieś granice! Millie już po kilku spotkaniach wierzy, że Aries przeznaczony jest jej na wieczność. Relacje i więzi między nimi rozwijają się w błyskawicznym tempie. Bardzo przepraszam, ale nie tak to działa.
Wymuszone dialogi to także minus. Nie wszystkie, ale większość, a przynajmniej w moim odczuciu. Wygląda to mniej więcej tak: bohaterowie rozmawiają ze sobą na jakiś temat, a nagle ni stąd, ni zowąd któreś z nich zaczyna sypać mądrościami i życiowymi prawdami.
Podsumowując, "Miles" mnie nie zachwycił. Pomysł na tę historię miał potencjał, ale niestety przez jego rozwinięcie dużo traci w moich oczach. To pierwsza powieść Mileny Wiktorii Jaworskiej, więc mimo wszystko mam nadzieję, że jej kolejne będą lepsze.
Plejada gwiazd.
Pisząc recenzje debiutów za każdym razem staram się podkreślić, jak bardzo uwielbiam je czytać. To coś czego nie możemy przewidzieć, coś co budzi w nas całą gamę uczuć. Czuję się wtedy jakbym dostała Kinder Niespodziankę. Powoli zdejmuję złotko, po czym delikatnie przepoławiam na pół czekoladowe jajo. Mym oczom ukazuje się żółto – pomarańczowe jajeczko i tylko jedno kliknięcie dzieli mnie od niespodzianki.
(...)
Lekko naciskam konstrukcję i mam to na co czekałam. Małą niespodziankę, która niejednokrotnie przyprawiła uśmiech mej twarzy. Tak też jest z debiutami. Kryją w sobie, w swojej okładce, to małe jajeczko, które dla nas jest wielką niewiadomą. „Miles” ma piękną obudowę, a to co kryje w środku jest bardziej zdumiewające niż cała plejada gwiazd.
„Jedną z dobrych rzeczy w byciu gwiazdą jest to, że po śmierci i tak idziesz do nieba, albo przynajmniej je przyozdabiasz.” Millie to córka słynnego polityka ubiegającego się o stołek prezydencki. Praca ojca odbija się na życiu dziewczyny, gdyż nie łatwo być córką przyszłego prezydenta i jednocześnie uczennicą liceum. Millie się wyróżnia – nie jest jak inne dziewczyny, pewne siebie, żyjące w swoich grupkach. Millie stara się być niewidzialna, bo ludzie oceniają ją przez pryzmat jej ojca, a nie przez to jaka naprawdę jest. A to prowadzi do tego, że dziewczyna nie ma wielu przyjaciół w szkole – nie ma żadnego przyjaciela. Pewnego dnia na jej drodze staje przystojny brunet – Aries – który zaczyna się interesować dziewczyną. Jak się potem okazuje nie jest on zwykłym człowiekiem i o dziwo Millie też nim nie jest. Razem muszą poradzić sobie z przemianą i jej skutkami, które nie będą łatwe do pokonania, gdy miłość zapuka do ich serc.
Milena Wiktoria Jaworska to młodziutka osoba, która nie boi się spełniać marzeń. Pisząc książkę, nie schowała jej do szuflady zamykając na klucz. Nie bała się opinii, recenzji, lecz postanowiła zawalczyć o marzenia. I udało jej się dotrzeć do zamierzonego celu, jednego z wielu na jej drodze do szczęścia. „Miles” to jej debiutancka” powieść, w której prócz świetnej fabuły znajdziecie masę uczuć, serca i miłości, którą autorka stawia na pierwszym miejscu. Nie bójcie się o burzliwy romans – nie o to tu chodzi. Miłość to nie tylko łzy, złamane serca, zdrady i burzliwe romanse przepełnione pożądaniem. O miłości można pisać na wiele sposobów, a ten jaki wybrała autorka jest doskonały – z umiarem, z emocjami, z ciekawym pomysłem.
„Wygraną nie jest zakochać się na chwilę. Wygraną jest zakochać się na przyszłość.” „Miles” to historia dwojga ludzi, którzy muszą zaakceptować to kim są, zasady, które są wyznaczane przez ich pobratymców. A jedna z nich głosi – zakaz miłości, zakaz uczuć względem drugiej osoby. A jak tu się nie zakochać skoro serce wyrywa się z myślą o tej drugiej osobie i nie chce zwolnić choćby na chwilę? Jak tu się nie zakochać, gdy na twarzy pojawia się uśmiech już na samą myśl o tych pięknych oczach, czy czarującym uśmiechu? Miłość jest nieunikniona i Millie i Aries o tym doskonale wiedzą. A jaką im przyjdzie zapłacić za to cenę? Zmartwię Was, bo ja sama tego nie wiem. A to wszystko wina znowu najbardziej poruszającego momentu książki, czyli zakończenia. To ona wprawia nas w osłupienie, robi z nas posągi na kilka chwil, gdyż nie możemy złapać tchu, dowiadując się, że powieść właśnie dobiegła końca. Z ulgą oddychamy dopiero wtedy, gdy do naszej świadomości dociera myśl o następnej części trylogii „Plejady”. To w niej odpowiemy sobie na pytania, które krążą w głowie po przeczytaniu „Miles”.
„Miłość to troska o drugiego człowieka i o jego dobro, to troska o nasz kraj i o każdą, nawet najmniejszą jednostkę, bo mały człowiek może dokonać wielkich rzeczy.” Pomysł na książkę jest bardzo ciekawy. Gwiazdy to piękne zjawiska, a połączenie tego z teraźniejszym światem jest zdumiewające. „Miles” czyta się szybko i za sprawą języka, i stylu, i akcji, które przeplatają się w znakomity sposób tworząc zwięzłą całość. Milena Wiktoria Jaworska dowiodła tego, że mimo młodego wieku można coś osiągnąć. Pisanie książki stanowi na pewno masę poświęceń i wyrzeczeń, ale ja jestem pewna tego, że warto i dzięki temu my, czytelnicy, możemy czytać tak dobre powieści.
„Miles” przepełniona jest emocjami, które towarzyszą nam na każdej stronie. Nie zabraknie łez i uśmiechu, który wywoływany jest zabawnymi momentami. Nie zabraknie chwil zadumy nad postaciami, w których wykreowanie autorka włożyła całe serce. Bohaterowie są barwni, a pomysł na gatunek głównych postaci (bo chyba tak mogę to nazwać?) jest oryginalny. W całej powieści, nie tylko wśród bohaterów, czuć świeżość i innowacyjność debiutu.
„Miłość to najsłodsze uczucie na świecie. Łamie, łączy i stwarza. Jest trwała i zdradliwa, ale prawdziwa. Szczęśliwi ci, co mogą się nią cieszyć. Niestraszne jej góry i betonowe drapacze chmur. Jest wszędzie.” Książkę polecam wszystkim czytelnikom, którzy pragną poznać definicję słowa „miłość”. Jest ona zawarta na ponad dwustu stronach powieści Mileny Wiktorii Jaworskiej i mimo, że to najdłuższa definicja jaką czytałam, to dzięki tej książce i dzięki temu spojrzeniu, jakie zasugerowała autorka, miłość nabiera dla mnie nowego znaczenia. Jest po prostu bardziej... bardziej cokolwiek, bardziej wszystko, bardziej – po prostu bardziej.
Pewnego dnia Millie spostrzega dziwne zmiany w swoim wyglądzie. Wkrótce potem poznaje Ariesa i wszystko się zmienia. (...) Okazuje się bowiem, że pochodzi on z innego świata, do którego podobno też należy Millie.
Milena Wiktoria Jaworska to młoda polska autorka, która prowadzi również recenzenckiego bloga i nagrywa filmiki na Youtube. "Miles" to jej debiut pisarski. Byłam ciekawa, jak w moich oczach wypadnie książka tej szesnastoletniej pisarki i czy w ogóle mi się spodoba, więc postanowiłam po tę lekturę sięgnąć.
Zdecydowanie nie spodobał mi się styl, jakim została napisana ta opowieść. Już na początku zauważyłam, że niektóre zdania są za bardzo przedłużone, co momentami mi przeszkadzało i irytowało. Autorka czasami również opisywała zupełnie moim zdaniem niepotrzebne rzeczy, zamiast skupić się na głównej, ważnej akcji. Sama zresztą fabuła rozgrywa się zaskakująco szybko, stanowczo za szybko.
Co mogę powiedzieć o bohaterach? Millie jest do zniesienia, ale pewnych jej zachowań dalej nie mogę zrozumieć. Gdybym ja zauważyła na sobie takie zmiany, jakie zobaczyła ona, z pewnością przez dłuższy czas nie mogłabym wyjść z szoku i nieustannie zastanawiałabym się, jak do tego doszło, bo to niemożliwe do pojęcia na zwykły ludzki rozum. Tymczasem nasza główna bohaterka dziwi się tylko przez chwilę, a potem wraca do (prawie) normalnego trybu życia. I nie poświęca większej uwagi na rozmyślania nad powodem zajścia tych metamorfoz.
Co do reszty postaci, zostały one wykreowane poprawnie. Chociaż zdziwiła mnie także postawa rodziców Millie, ale nie będę się nad tym więcej rozwodzić. Pojawia się jeszcze oczywiście ON, czyli pan idealny nie z tego świata, który nosi imię Aries. Nie trzeba długo się zastanawiać, by odkryć, że między nim a Millie pojawia się uczucie.
A teraz skupię się na wątku miłosnym. To jeden z głównych motywów tej powieści i chyba najbardziej nierealistyczny. Tak prędko, jak w życiu bohaterki pojawia się Aries, tak szybko wie ona, że chce być z nim do końca swoich dni. Nie mówię, że nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia - definitywnie wierzę, ale ludzie, są przecież jakieś granice! Millie już po kilku spotkaniach wierzy, że Aries przeznaczony jest jej na wieczność. Relacje i więzi między nimi rozwijają się w błyskawicznym tempie. Bardzo przepraszam, ale nie tak to działa.
Wymuszone dialogi to także minus. Nie wszystkie, ale większość, a przynajmniej w moim odczuciu. Wygląda to mniej więcej tak: bohaterowie rozmawiają ze sobą na jakiś temat, a nagle ni stąd, ni zowąd któreś z nich zaczyna sypać mądrościami i życiowymi prawdami.
Podsumowując, "Miles" mnie nie zachwycił. Pomysł na tę historię miał potencjał, ale niestety przez jego rozwinięcie dużo traci w moich oczach. To pierwsza powieść Mileny Wiktorii Jaworskiej, więc mimo wszystko mam nadzieję, że jej kolejne będą lepsze.
Pisząc recenzje debiutów za każdym razem staram się podkreślić, jak bardzo uwielbiam je czytać. To coś czego nie możemy przewidzieć, coś co budzi w nas całą gamę uczuć. Czuję się wtedy jakbym dostała Kinder Niespodziankę. Powoli zdejmuję złotko, po czym delikatnie przepoławiam na pół czekoladowe jajo. Mym oczom ukazuje się żółto – pomarańczowe jajeczko i tylko jedno kliknięcie dzieli mnie od niespodzianki. (...) Lekko naciskam konstrukcję i mam to na co czekałam. Małą niespodziankę, która niejednokrotnie przyprawiła uśmiech mej twarzy. Tak też jest z debiutami. Kryją w sobie, w swojej okładce, to małe jajeczko, które dla nas jest wielką niewiadomą. „Miles” ma piękną obudowę, a to co kryje w środku jest bardziej zdumiewające niż cała plejada gwiazd.
„Jedną z dobrych rzeczy w byciu gwiazdą jest to, że po śmierci i tak idziesz do nieba, albo przynajmniej je przyozdabiasz.” Millie to córka słynnego polityka ubiegającego się o stołek prezydencki. Praca ojca odbija się na życiu dziewczyny, gdyż nie łatwo być córką przyszłego prezydenta i jednocześnie uczennicą liceum. Millie się wyróżnia – nie jest jak inne dziewczyny, pewne siebie, żyjące w swoich grupkach. Millie stara się być niewidzialna, bo ludzie oceniają ją przez pryzmat jej ojca, a nie przez to jaka naprawdę jest. A to prowadzi do tego, że dziewczyna nie ma wielu przyjaciół w szkole – nie ma żadnego przyjaciela. Pewnego dnia na jej drodze staje przystojny brunet – Aries – który zaczyna się interesować dziewczyną. Jak się potem okazuje nie jest on zwykłym człowiekiem i o dziwo Millie też nim nie jest. Razem muszą poradzić sobie z przemianą i jej skutkami, które nie będą łatwe do pokonania, gdy miłość zapuka do ich serc.
Milena Wiktoria Jaworska to młodziutka osoba, która nie boi się spełniać marzeń. Pisząc książkę, nie schowała jej do szuflady zamykając na klucz. Nie bała się opinii, recenzji, lecz postanowiła zawalczyć o marzenia. I udało jej się dotrzeć do zamierzonego celu, jednego z wielu na jej drodze do szczęścia. „Miles” to jej debiutancka” powieść, w której prócz świetnej fabuły znajdziecie masę uczuć, serca i miłości, którą autorka stawia na pierwszym miejscu. Nie bójcie się o burzliwy romans – nie o to tu chodzi. Miłość to nie tylko łzy, złamane serca, zdrady i burzliwe romanse przepełnione pożądaniem. O miłości można pisać na wiele sposobów, a ten jaki wybrała autorka jest doskonały – z umiarem, z emocjami, z ciekawym pomysłem.
„Wygraną nie jest zakochać się na chwilę. Wygraną jest zakochać się na przyszłość.” „Miles” to historia dwojga ludzi, którzy muszą zaakceptować to kim są, zasady, które są wyznaczane przez ich pobratymców. A jedna z nich głosi – zakaz miłości, zakaz uczuć względem drugiej osoby. A jak tu się nie zakochać skoro serce wyrywa się z myślą o tej drugiej osobie i nie chce zwolnić choćby na chwilę? Jak tu się nie zakochać, gdy na twarzy pojawia się uśmiech już na samą myśl o tych pięknych oczach, czy czarującym uśmiechu? Miłość jest nieunikniona i Millie i Aries o tym doskonale wiedzą. A jaką im przyjdzie zapłacić za to cenę? Zmartwię Was, bo ja sama tego nie wiem. A to wszystko wina znowu najbardziej poruszającego momentu książki, czyli zakończenia. To ona wprawia nas w osłupienie, robi z nas posągi na kilka chwil, gdyż nie możemy złapać tchu, dowiadując się, że powieść właśnie dobiegła końca. Z ulgą oddychamy dopiero wtedy, gdy do naszej świadomości dociera myśl o następnej części trylogii „Plejady”. To w niej odpowiemy sobie na pytania, które krążą w głowie po przeczytaniu „Miles”.
„Miłość to troska o drugiego człowieka i o jego dobro, to troska o nasz kraj i o każdą, nawet najmniejszą jednostkę, bo mały człowiek może dokonać wielkich rzeczy.” Pomysł na książkę jest bardzo ciekawy. Gwiazdy to piękne zjawiska, a połączenie tego z teraźniejszym światem jest zdumiewające. „Miles” czyta się szybko i za sprawą języka, i stylu, i akcji, które przeplatają się w znakomity sposób tworząc zwięzłą całość. Milena Wiktoria Jaworska dowiodła tego, że mimo młodego wieku można coś osiągnąć. Pisanie książki stanowi na pewno masę poświęceń i wyrzeczeń, ale ja jestem pewna tego, że warto i dzięki temu my, czytelnicy, możemy czytać tak dobre powieści.
„Miles” przepełniona jest emocjami, które towarzyszą nam na każdej stronie. Nie zabraknie łez i uśmiechu, który wywoływany jest zabawnymi momentami. Nie zabraknie chwil zadumy nad postaciami, w których wykreowanie autorka włożyła całe serce. Bohaterowie są barwni, a pomysł na gatunek głównych postaci (bo chyba tak mogę to nazwać?) jest oryginalny. W całej powieści, nie tylko wśród bohaterów, czuć świeżość i innowacyjność debiutu.
„Miłość to najsłodsze uczucie na świecie. Łamie, łączy i stwarza. Jest trwała i zdradliwa, ale prawdziwa. Szczęśliwi ci, co mogą się nią cieszyć. Niestraszne jej góry i betonowe drapacze chmur. Jest wszędzie.” Książkę polecam wszystkim czytelnikom, którzy pragną poznać definicję słowa „miłość”. Jest ona zawarta na ponad dwustu stronach powieści Mileny Wiktorii Jaworskiej i mimo, że to najdłuższa definicja jaką czytałam, to dzięki tej książce i dzięki temu spojrzeniu, jakie zasugerowała autorka, miłość nabiera dla mnie nowego znaczenia. Jest po prostu bardziej... bardziej cokolwiek, bardziej wszystko, bardziej – po prostu bardziej.